"Historia rodem ze Złotych Wzgórz" #2

0 | dodaj
     Jej serce zmroziło zdziwienie, bo wydawało się, że to właśnie koń, który właśnie zbliżył się oraz przystanął przed nią i schylił łeb, wypowiedział te słowa.
     - T-ty? - To słowo z trudem przeszło przez jej gardło.
     - Może i Jorvik szaleje, gdy księżyc zaszczyci nas swą obecnością, ale magia zawsze tu była, tyle że wy jej chyba nie potraficie dostrzec, co jest nieco ciekawe - odparło zwierzę.
     Przynajmniej wydawało się, że głos wydobywa się właśnie z niego, ale on przez ten czas jedynie przestępował z nogi na nogę.

"Historia rodem ze Złotych Wzgórz" #1

2 | dodaj
     Leżałam na łóżku, wspominając wydarzenia ostatnich dni. Myszaty ogier w końcu ma imię. Zefir... doskonale do niego pasuje. Kate mi nie wierzy, że do mnie przemówił, ale może i lepiej? W gruncie rzeczy ja również wciąż odpycham to wspomnienie od siebie. To było niesamowicie dziwne uczucie. Poczułam się wyrwana z tej rzeczywistości.
     Nie byłam senna - wręcz przeciwnie. Kipiałam energią, ale nie miałam pojęcia jak ją spożytkować, więc po prostu czekałam, aż jakimś cudem zasnę. Godzina była późna, chociaż kto inny powiedziałby, że jest wczesna. Była druga nad ranem, a ja wciąż dumałam nad wszystkim i niczym. Przez uchylone okno słychać było wiatr, a jego słowa zdawały się wpadać do pokoju, aby namalować historię w mojej głowie. Oczy same się zamknęły, a umysł zagłębił się w sen, który wydawał się tak realistyczny, że mogłabym zamieszkać w tamtym miejscu.
     - Jaką opowiesz mi historię? - zapytałam cudaczny głos, który ułożył mnie do snu, a potem już cała przepadłam.
Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.