"Pani X" #1

     Opowiadanie o podróży do Epony i poszukiwaniu Pani X. Zadania rozpoczynają się od dostania SMS'a od naszego starego przyjaciela - Hermana, który ma dla nas ważną misję...

Ostrzegamy przed ewentualnymi SPOILERAMI.

     NOTKA: Jest dość dziwnie (według mnie), nie wiedziałam za bardzo jak się do tego zabrać, trochę poeksperymentowałam i wyszło tak że raz jest z punktu widzenia jakiejś postaci(np. Hermana), a raz opowiada jakże wszechwiedzący narrator. Nie wiem czy tak w ogóle można, ja osobiście nigdy z czymś takim się nie spotkałam. To tyle, a więc, akcja!

#1 - Pomoc

     Czas uciekał, a ja nie wiedziałem komu mogę ufać na tyle aby poprosić go o pomoc. Nie, że nie znałem ludzi, którzy są poczciwi i uczciwi, problem tkwił w czymś innym. Po prostu nie nadawali się do tej misji, która czeka mnie i właśnie tego kogoś. Trudna i niebezpieczna droga wykluczała tych starszych i tych niedoświadczonych w takich sprawach. Potrzebowałem kogoś młodego, najlepiej kogoś kto już pomagał mi w walce przeciwko G.E.D. ...
     Koniec końców przypomniałem sobie o Kate i Samanthcie. Jak ja dawno ich nie widziałem. Te dwie papużki nierozłączki. Na szczęście miałem numer do Samanthy więc wysłałem do niej SMS'a. Ta technologia, ha! Kiedyś takich rzeczy nie było. Napisałem aby wraz z Kate przyszły czy tez przyjechały jak najszybciej.
     I czekałem, czas się wlókł. Nie wiedziałem co mógłbym zrobić przed ich przybyciem, a nieustanne tykanie zegara tylko pogrążało mnie w tej myśli...

     Tym czasem u dziewczyn...
     Były akurat w stajni w dobrych humorach jak to bywa po udanym dniu przy dobrej pogodzie co z każdym kolejnym dniem jesieni zdarza się coraz rzadziej. Właśnie kończyły szykować konie do przejażdżki gdy telefon Sam wydał z siebie dźwięk. Spojrzała błagalnie na Kate jakby chciała zapobiec temu co po chwili powiedziała z uśmiechem, z nutą ironii nie przerywając zaczętej czynności i nawet nie spojrzawszy na Samanthe.
     - Znowu nie wyciszyłaś telefonu.
     - Dlaczego zawsze to robisz? - spytała Sam wyciągając telefon z kieszeni kurtki aby go wyciszyć.
     - Ależ co?
     - TO. Zawsze mi TO wypominasz, ZAWSZE... Dostałam SMS`a od Hermana.
     - O oo o, ciekawe. Co chciał? - spytała Kate zaciekawiona.
     - Chce abyśmy do niego przyjechały i to szybko. Ma nam coś ważnego do powiedzenia.
     - No to jedziemy.

     Z zadumy wyrwało mnie energiczne pukanie do drzwi. Nerwowo podniosłem się z krzesła i otworzyłem drzwi. Za nimi zobaczyłem znajome twarze - Kate i Samanthe.
     - Dzień dobry Herman. - powiedziały.
     Ulżyło mi na myśl że przyjechały.
     - Wejdźcie, proszę. - powiedziałem, gdy zdałem sobie sprawę z tego że stałem w milczeniu, zadumany, wpatrujący się w przestrzeń. Musiało to wyglądać co najmniej śmiesznie... jeśli nie dziwnie.
      - Herman... o co chodzi?
     Wyjaśniłem im że przechwyciłem raport G.E.D. Powiedziałem im też co ta wiadomość zawiera, czyli że odnoszą się w nim do czegoś co się nazywa "Operacja Czarny Urodzaj", o "Ciężkim sprzęcie żniwnym", "Agresywnej radzie zarządzającej", "Kosztach zniszczenia rozmiarów całego Jorvik", coś o zatrudnieniu "Konsultanta do spraw ciężkiego sprzętu".

     Od pierwszych słów Hermana dziewczyny stały w bezruchu nieświadomie wstrzymując oddech. Zorientowały się w sytuacji i rozumiały że im ufa i liczy na ich pomoc. Nawet nie myślały o tym aby odmówić mu pomocy. Ich serca biły niespokojnie, ale dla nich było już jasne że mimo strachu chcą mu pomóc. Mimo, że rozum podpowiadał im co innego.

     Tak więc Herman chciał poinformować przywódcę, a raczej przywódczynię pewnej tajnej organizacji C.H.I.L.L. walczącą przeciwko G.E.D. - Panią X. Ponoć legendarna, ale ani Kate, ani Sam nigdy o kimś takim nie słyszały.
     Ale z tą panią X miał się spotkać w Eponie, co utrudniało sprawę. Dziewczyny nie wiedziały zbyt wiele o tym miejscu, a przynajmniej Kate. Dlatego też Herman wyjaśnił że droga jest niebezpieczna i pełna pułapek, a ich pierwszym zadaniem będzie rozmowa z Jakobem Goldspurem aby dowiedzieć się gdzie zaczyna się tajne przejście przez Góry Rosy do Epony oraz z Dorith Jarlasson po informacje dotyczące tego przejścia, a tak dokładniej pułapek, które są tam na drodze.
     Wyszły z domku Hermana i zamknąwszy za sobą drzwi stanęły w milczeniu. Popatrzały na siebie, pierwsza odezwała się Kate:
     - To co, ty do Jakoba, ja do Dorith?
     - No... - odparła Samantha, jakby do niej jeszcze nie dotarło o co może tym razem chodzić jej przyjaciółce, ale po chwili się ocknęła - No chyba NIE! Oj jojojoj, młoda damo nie pozwalaj sobie na zbyt wiele. Doskonale wiesz że JA nie mam cierpliwości do TYCH dzieci Goldspurów, w przeciwieństwie do ciebie. I nie uśmiechaj się tak, bo to są poważne sprawy. - ale mimo to z każdym słowem sama się coraz szerzej uśmiechała.
     - No dobra... niech będzie. Pozdrowię od ciebie Aleksandra i Hannibala.
     - No to jedziemy. - odrzekła Samantha
     - Ejejej! Co to ma znaczyć? - odpowiedziała oburzona Kate - Tylko ja mogę tak mówić moja droga i ty doskonale o tym wiesz.
     - No dobra, a więc zechcesz? - spytała rudowłosa dziewczyna siadając się w siodle.
     - No to jedziemy.
     Tak też pojechały w dobrych humorach mimo tego że wiedziały co ich czeka w najbliższym czasie. Gdyby tylko wiedziały jaka niedaleka jest ta przyszłość...
     Przed murami Jarlaheim nasza rudowłosa Samantha skręciła ku wyspie Padok, a Kate pojechała przez miasto, a za nim drogą pod górę dojechawszy w końcu do starego poczciwego Jakoba Goldspura. On opowiedział jej trochę o historii... Tak więc wszystko zaczęło się przez ojca Jakoba. Ponieważ miejsce rozpoczęcia tajnej drogi do Epony było zapisane na papierze nie było to bezpieczne rozwiązanie, tak więc w Valedale spotkawszy druida wraz z jego pomocą skonstruowali pewien kompas. Przy jego pomocy można znaleźć drogę do drogi o której mowa.
     Kate miała straszną ochotę przerwać mu i spytać czy może pożyczyć ten kompas. Jednak tutaj pojawił się problem, ponieważ okazało się że Hannibal wraz z Aleksanderem go zabrali i schowali. Po zmyślnych torturach niesmacznymi ciastkami Kate zdołała z nich wyciągnąć, że jest w jednym z silosów, a że sami nie pamiętali w którym, nasza okrutna bohaterka nie widziała sensu w usiłowaniu wyciągnięcia dalszych informacji i podjęła żmudne wyzwanie przeczesywania silosów(oczywiście wcześniej przekazała pozdrowienia od Samanthy). Nie wiecie nawet jak się zdenerwowała gdy znalazła go dopiero w ostatnim... tym który stał nieopodal przechadzającego się w tą i z powrotem starego Goldspura. Wyszła z silosu i energetycznym krokiem podeszła, w środku się wręcz gotowała, ale się powstrzymała i grzecznie oddała przedmiot prawowitemu właścicielowi...

Więcej znajdziecie w Biblioteczce.


4 komentarze:

  1. Śliczny nagłówek ♥ W czym przerobiłyście? ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedynie w tym, w czym ty swój podpis na twoim blogu(nazwy zapomniałam . )

      ~ Kate

      Usuń
    2. Picmonkey? ;3 I dzięki za wejście na mojego bloga :")

      Usuń
    3. No właśnie go miałam na myśli(ah te myśli) I nie ma za co :]

      ~ Kate

      Usuń

Proszę kulturalnie wyrażać swoja opinię, nie tolerujemy wulgaryzmów i spamu. Na komentarze tego typu nawet nie silimy się odpisywać, tylko od razu je usuwamy. Jeśli masz negatywne zdanie o naszym blogu, to proszę, uzasadnij swoją wypowiedź, postaramy się zmienić na lepsze, jeśli to tylko będzie w naszej mocy.

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.