"Nocą wśród drzew" #2

     - Dobra, lecimy z tym koksem - stwierdziłam poprawiając na sobie gruby koc, którego zadaniem było chronić mnie przed zamarznięciem, ale niestety więcej gryzł, niż grzał.- No to teraz... um... - Kate świdrowała wzrokiem przedmioty, które były rozsypane pomiędzy nami.
     - Nawet się nie waż! - skarciłam ją. - Ty ostatnim razem zaczynałaś, daj mi się wykazać!
     - Ta... może tak jak ostatnim razem? - podświetliła swoją Twarz latarką od dołu, aby podkreślić swój złowieszczy uśmiech.
     - Jestem oryginalna - zburaczyłam się.
Brunetka przewróciła oczyma, ale złośliwy uśmieszek nadal nie schodził jej z twarzy. Zapewne przypomniała sobie incydent z przed dwóch lat, aby oszczędzić Wam zbędnej gadaniny udam... że nie pamiętam już dokładnie tamtego wydarzenia.
      Tak też doszłyśmy do kompromisu i ja otrzymałam pałeczkę pierwszeństwa. Tak też z satysfakcją wybrałam trzy rzeczy z siedmiu. Niebieska kora została łuską smoczycy Safiry z książkowej wersji i sama w sobie była niezwykła; czarne pióra o złotym połysku stały się piórami z pióropuszu wielkiego wojownika z zaginionego królestwa, na północ od Lasu Złotych Liści, który podobno posiadał moc zamieniania się w kruka; amonity w wapiennych kamykach stały się skamieniałymi sercami syren z południowych mórz, gdzie słońce świeci wysoko i ogrzewa błękitne otchłanie oceanów.      Kate jak zawsze miała całkowicie inne pomysły. Patyczki z białymi pęknięciami zostały porzuconymi różdżkami pokonanych śmierciożerców; kamiennym gwiazdkom przypisała pochodzenie pozaziemskie, były łzami księżyca, które uronił podczas zimnej wojny pomiędzy pegazami i jednorożcami; bursztyny pochodzą z korony pierwszej władczyni Złotych Wzgórz; wokół tej samej władczyni unosiły się samowolnie liście, które dodawały jej blasku podczas przejażdżek w Lesie Złotych liści.
      Skąd się wzięły tutaj te wszystkie przedmioty? Nie mam pojęcia... ale w sumie, w świecie pełnym magi wszystko jest możliwe, to tylko kwestia wiary, czyż nie?      Ja byłam już nieco znużona, ale za to Kate... Kate wciąż była pełna energii, dlatego też delikatnie ją zmanipulowałam i to ona właśnie zwinęła koce oraz pozbierała nasze skarby do swojej starej torby. Myślałam, że to zredukuje nieco jej pokłady siły, niestety się myliłam. Ona z tej oto kotlinki, chciała wyjść po stromym zboczu, z którego się tu zsunęłyśmy, zamiast wyjść pod mostem nieopodal dyniowej farmy Jaspera.
     - Idź się lecz - burknęłam nieco zdruzgotana myślą o wspinaczce, całkiem po ciemku, po stromej ścianie.
     - Będzie fajnie! Zobaczysz! - podskakiwała rozradowana perspektywą tego wyzwania.
     - Człowieku, jest środek nocy, mgła, wilgotna trawa, nie wspominając już o gnijących liściach - postukałam się po czole na znak dezaprobaty. - Jedyna atrakcja jaka nas czeka, to wylądowanie w szpitalu ze skręconą kostką. O ile byśmy dokuśtykały do jakiejkolwiek cywilizacji - podsumowałam.
Kate mnie nieco zwymyślała za moją powściągliwość do jakichkolwiek form przygody, a ja jej wyłuszczyłam, że cieszę się swoim życiem w pełni i nie mam zamiaru ograniczać swoją sprawność fizyczność skręceniami, złamaniami, zwichnięciami.
      Tak oto szłyśmy wzdłuż plaży oświetlając ścieżkę naszymi latarkami. Kiedy doszłyśmy do prawidłowego szlaku, to zaczęłyśmy szurać po drodze butami oraz kopać beznamiętnie kamyczki, liście, patyki. Jak miałabym być szczera, to bym powiedziała Kate, że świecenie tutaj latarkami jest zwykłym marnotrawstwem baterii, bo latarnie świecą tutaj mocno i są w odpowiednich odstępach od siebie, droga jest... wyrazista i trudno byłoby z niej zboczyć no i jest jeszcze mocna poświata gwiazd. Jednakże nie powiedziałabym jej tego, bo złapałam pietra.
      Wtem, gdy schodziłyśmy już z tej górki i widać było ładnie oświetlone kolorowymi lampeczkami miasteczko... usłyszałam coś, Kate najwyraźniej też, bo obydwie przystanęłyśmy. Odwróciły się i zlustrowały czarną przestrzeń za nami, która nie była już tak mroczna jak w lesie, bo była pełnia, a niebo bezchmurne, co powiększało widoczność, ale srebrne i nikłe światło dodawało też grozy temu widokowi. Co zobaczyłyśmy? Nic nadzwyczajnego. Wtem... znów ten dźwięk... coś zahuczało, jakiś ciężki, świszczący oddech. Nas obydwie ogarnął strach. Rzuciłyśmy się przed siebie na złamanie karku. Nie krzyczałyśmy... trzeba było oszczędzać powietrze. Jedna drugą napędzała. Biegłyśmy jak szalone. Nasze nogi omal nie powybijały dziury w deskach. Powietrze, które pompowałyśmy do swoich płuc, nagle się ociepliło i wręcz nas parzyło. Jednym susem wskoczyłyśmy na stopnie pierwszego domku z napisem "Agroturystyka - noclegi" i obydwie wyżywałyśmy frustrację na drzwiach, stukając, pukając, bijąc je wręcz pięściami.
       Pozwolę teraz skrócić i pominąć fakt, że właścicielka była oburzona, my zaś przerażone, doszłyśmy do wniosku, że to był wiatr, a następnego dnia z samego rana okazało się, że Kate... niezdara i pokraka... zgubiła wszystkie nasze skarby. Musiałyśmy je szukać z dwie godziny, wszystkie się znalazły, ale ja chyba już nigdy się nie wyprostuję.

Wszystkie rozdziały znajdziecie w Biblioteczce.


4 komentarze:

  1. Wolę tą 2 opcję. A opowiadania piszesz podobnie jak Kate :D Chodzi mi o styl pisma i wgl...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Um.. w sumie.. jak wybierzecie drugą opcję, to pierwszej nie będzie.
      Jak pierwszą, to i tak druga będzie, bo wszędzie muszą być jakieś etykiety.

      ;d Się szkoliło no wielu podobnych blogach... e... uznam to za komplement. ^-^ Dzięki.

      ~Samantha Eveningstone próbująca przekonać ludków do opcji pierwszej. DX

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. X"D Niech moc będzie z Tobą.
      tak czy owak, szanuję każdą waszą wypowiedź, czy też poglądy... po prostu chciałam podkreślić co by to za sobą ciągnęło. Mniejsza, dzięki za podzielenie się ze swoim zdaniem.
      Mam nadzieję, że opowiadanie przypadło Ci do gustu. :'3

      ~Samantha Eveningstone kiwająca się jak zwykle na swym taborecie.

      Usuń

Proszę kulturalnie wyrażać swoja opinię, nie tolerujemy wulgaryzmów i spamu. Na komentarze tego typu nawet nie silimy się odpisywać, tylko od razu je usuwamy. Jeśli masz negatywne zdanie o naszym blogu, to proszę, uzasadnij swoją wypowiedź, postaramy się zmienić na lepsze, jeśli to tylko będzie w naszej mocy.

Created by Agata for WioskaSzablonów. Technologia blogger.